Dwa posty wcześniej pisałem laurkę miłosną dla serialu "Batman: The Animated Series". Wydaje się więc oczywiste, że muszę ciągnąć to dalej, jeśli jest jeszcze coś, co mogę obrzucić śpiewami pochwalnymi. I jest. Na podstawie serialu w 1993 roku powstał wysokobudżetowy film animowany, "Batman: Mask of The Phantasm", który trafił do amerykańskich kin w grudniu wyżej wspomnianego roku. I o ile, jak już kiedyś pisałem, serial kocham i uważam za najlepszy, jaki oglądałem, to film nie tylko wziął to co w nim najlepsze, ale także dodał wiele od siebie, co sprawiło, że go zwyczajnie przebił. Cholera. Trochę pogmatwałem. To można przebić arcydzieło? No... jak widać można. "Maska Batmana" (tak, taki jest polski tytuł tego filmu, nie wiem, naprawdę nie wiem jaki ignorant to tłumaczył, ale powinien zostać wyrzucony z roboty na zbity pysk :) ) to najlepszy FILM o Mrocznym Rycerzu jaki kiedykolwiek powstał. Nolan? Pfff. Burton? Meh. Schumacher? Buahahaaha! Nie. Paradoksalnie, to właśnie film animowany najlepiej oddał na dużym ekranie genezę, charakter, jak i cały sens Batmana. Moje biedne fanbojskie serce pęka, kiedy widzę, jak bardzo mało osób zna tę produkcję, kłócąc się tylko o to, czy lepsze są filmy Tima Burtona, czy Christophera Nolana oraz o to, który z nich najlepiej ukazał postać Mrocznego Rycerza. A tu okazuje się, że odpowiedź jak powinien wyglądać idealny film o Batmanie nie leży ani u jednego, ani u drugiego reżysera.
O komiksach, grach, popkulturze, ale także trochę o sporcie, czyli w zasadzie o wszystkim i o niczym. Piszę ja: Daniello; komiksiarz z wieloletnim stażem, zapalony gracz i największy fanboy Batmana i Spider-Mana w internecie.
wtorek, 21 marca 2017
"Batman: Mask of The Phantasm", czyli jedyny, prawdziwy Batman
Dwa posty wcześniej pisałem laurkę miłosną dla serialu "Batman: The Animated Series". Wydaje się więc oczywiste, że muszę ciągnąć to dalej, jeśli jest jeszcze coś, co mogę obrzucić śpiewami pochwalnymi. I jest. Na podstawie serialu w 1993 roku powstał wysokobudżetowy film animowany, "Batman: Mask of The Phantasm", który trafił do amerykańskich kin w grudniu wyżej wspomnianego roku. I o ile, jak już kiedyś pisałem, serial kocham i uważam za najlepszy, jaki oglądałem, to film nie tylko wziął to co w nim najlepsze, ale także dodał wiele od siebie, co sprawiło, że go zwyczajnie przebił. Cholera. Trochę pogmatwałem. To można przebić arcydzieło? No... jak widać można. "Maska Batmana" (tak, taki jest polski tytuł tego filmu, nie wiem, naprawdę nie wiem jaki ignorant to tłumaczył, ale powinien zostać wyrzucony z roboty na zbity pysk :) ) to najlepszy FILM o Mrocznym Rycerzu jaki kiedykolwiek powstał. Nolan? Pfff. Burton? Meh. Schumacher? Buahahaaha! Nie. Paradoksalnie, to właśnie film animowany najlepiej oddał na dużym ekranie genezę, charakter, jak i cały sens Batmana. Moje biedne fanbojskie serce pęka, kiedy widzę, jak bardzo mało osób zna tę produkcję, kłócąc się tylko o to, czy lepsze są filmy Tima Burtona, czy Christophera Nolana oraz o to, który z nich najlepiej ukazał postać Mrocznego Rycerza. A tu okazuje się, że odpowiedź jak powinien wyglądać idealny film o Batmanie nie leży ani u jednego, ani u drugiego reżysera.
czwartek, 16 marca 2017
"Wiedźmin 3: Dziki Gon", czyli narodowa duma
Patriotyzm może mieć różne formy. Sam się właśnie o tym przekonałem. Ostatnio, po długim, dłuuugim czasie ukończyłem "Wiedźmin 3: Dziki Gon". I wiecie co? Jestem dumny z bycia Polakiem. Nasza rodzima produkcja to jedna z najlepszych gier ostatnich lat i jedna z najlepszych gier w jakie w życiu grałem, cóż, jeśli koniecznie muszę to jakoś doprecyzować, to take zdecydowane TOP 5. Polscy twórcy, firma CD Projekt RED powinni być wzorem dla wielkich, zagranicznych molochów branży gier video (tak, to głównie do was EA, Activision, Ubisoft, KONAMI), i basta.
Zresztą, jeśli ktoś nie wierzy mnie, wystarczy spojrzeć na fakty. Ponad 800 branżowych nagród (rekord, a jakże), setki tytułów "gry roku" na łamach największych światowych serwisów tematycznych. To mówi samo za siebie. "Wiedźmin" nie jest już tylko oczkiem w głowie Polaków i obiektem kultu w kraju nad Wisłą. Stał się międzynarodową marką, która zyskała uznanie na całym świecie i, jak mówiłem wcześniej, wywindowała nasze rodzime studio CD Projekt RED do panteonu deweloperów gier wideo. Poświęciłem na "Wiesława" dobre 100 godzin życia, a i tak nie oczyściłem chyba nawet połowy mapy świata z wszelakich dostępnych "znajdziek" i atrakcji, skończyłem główny wątek fabularny oraz, w miarę możliwości, chyba wszystkie (albo znaczną większość zadań pobocznych). A przede mną jeszcze dwa wielkie fabularne dodatki zapewniające kolejne kilkadziesiąt godzin zabawy. Piszę to wszystko, żeby w jakiś sposób zobrazować wam jak OGROMNA jest to gra i jak wiele przygód oczekuje na nas na każdym kroku w świecie Geralta z Rivii.
poniedziałek, 6 marca 2017
"Batman: The Animated Series" - czyli laurka miłosna
"I am vengeance. I am the night. I am Batman!"
"Jestem zemsta. Jestem noc. Jestem Batman!"
"Hej, wiesz że nie było jeszcze nic o Batmanie?" - usłyszałem ostatnio od mojego "blogowego doradcy". Miała rację, nie było. Ale jak już się pojawiło, to jedziemy z grubej rury. Prędzej czy później musiało się to stać i ten tekst musiał się tu ukazać. "Batman: The Animated Series" to najważniejsza produkcja mojego życia, mój ulubiony serial, moja ulubiona rzecz stworzona przez popkulturę i jedna z największych miłości mojego życia. Dlaczegóż to, zapytacie? Za chwilę postaram się wyjaśnić. Zabawną rzeczą jest, że postem, który ma najwięcej wyświetleń na tym blogu jest ten, w którym wylałem wiadro śmierdzących pomyj na pewien film (kto zgadnie jaki?). Skoro tak bardzo podobało wam się moje narzekanie, ciekawe jak spodoba się kompletnie przeciwna rzecz. Zaznaczam, ten wpis będzie jednym, wielkim listem miłosnym skierowanym do tego serialu.
Chwyćcie jakieś przekąski, coś do picia i rozsiądźcie się wygodnie. Będzie dziś długo. Bardzo długo. Zapewne aż zbyt długo, ale inaczej nie dało się tego zrobić. Zapewniam, że to jedyny post, który będzie aż tak obszerny. Liczę, że dotrwacie do końca :).
Subskrybuj:
Posty (Atom)