Kierując moją piękną, przyodzianą w długą, czarną (w dalszej
części gry szkarłatną) szatę, maskę i kapelusz Tropicielką, dzierżącą w dłoniach
potężny, płonący żywym ogniem miecz dwuręczny, wchodzę do wielkiej gotyckiej
bazyliki. Drzwi otwarte. W środku całość jest oświetlona setkami świeczek.
„Światło, nareszcie”, można by sobie pomyśleć. Jednak coś sprawia, że zamiast
dawać ulgę, światło przysparza tylko ciarek. Dłonie trzęsą mi się jak galareta
ściskając pada. Z jednej strony wyczerpany poprzednimi starciami, które mnie do
rewiru katedralnego zaprowadziły, z drugiej jednak wyposażony w bardzo dużo
leczących przedmiotów i, co cenniejsze, w duże pokłady doświadczenia w walce,
wchodzę do katedry. W środku czeka na mnie ogromny potwór odziany w białą,
potarganą szatę, przypominający nieco białego wilka, posiadający jednak poroże
jak jeleń. Oszołomiony rozmiarami i niesamowitym projektem bossa, próbuję
atakować, przeciwnik skacze, PUM PUM PUM, nie wiem co się stało, a na ekranie
wielki, czerwony napis: „NIE ŻYJESZ”.
"W CIENIU MROCZNEGO RYCERZA"
O komiksach, grach, popkulturze, ale także trochę o sporcie, czyli w zasadzie o wszystkim i o niczym. Piszę ja: Daniello; komiksiarz z wieloletnim stażem, zapalony gracz i największy fanboy Batmana i Spider-Mana w internecie.
piątek, 16 marca 2018
piątek, 25 sierpnia 2017
TOP 10 - Najwięksi twardziele w grach video
Hello there! Rozpoczynam dziś cykliczną serię na blogu, będzie pojawiać się co najmniej raz w miesiącu, czasem częściej. Jest to seria o bardzo prostej, dźwięcznej nazwie, TOP 10, gdzie będę zajmował się... no top dziesiątkami. W różnych kategoriach, czy to gry, czy to filmy, czy komiksy. Od tematów poważnych, po kompletnie abstrakcyjne. Dziś zaczynamy od gier, a mianowicie, postanowiłem wziąć na warsztat 10 największych twardzieli, jakimi miałem przyjemność pokierować w grach. Jest to mój, osobisty top, obejmujący tylko produkcję, w które grałem, zatem, jeśli ktoś uważa, że kogoś tu brakuje, to po prostu zapewne nie miałem okazji nim zagrać, albo najzwyczajniej w świecie gusta są różne. Dlatego takie listy można publikować w nieskończoność, gdyż u każdego będzie ona inna.
Bohater w grze to jedna z najważniejszych elementów. Są postaci sympatyczne, z którymi chciałoby się po prostu wyjść na piwo, i są też twardziele. Tacy, którym nie chciałoby się nadepnąć na odcisk, a w ich towarzystwie, każdy powinien zakłądać brązowe spodnie (osoby, które oglądały "Deadpoola" wiedzą, o co chodzi). To oni często trzymają nas przy grze przez te kilkanaście, a czasem nawet kilkadziesiąt godzin, czujemy się mocni, czujemy się "badassowo", kiedy możemy nimi pokierować. Oto 10 największych, w jakich miałem okazję w życiu gracza się wcielić. Przyjąłem zasadę, ze biorę jedną postać z danej serii, a także brałem pod uwagę tylko postaci wywodzące się stricte z gier, zatem Batman, czy Optimus Prime odpadają.
UWAGA: Post zawiera ponadprzeciętne ilości testosteronu i "zaje*istości". Jeśli nie jesteście gotowi, lepiej to zróbcie, nieprzygotowany organizm może tego nie przyswoić. Po przeczytaniu go, każdy dostaje +5 punktów do bycia twardzielem.
sobota, 19 sierpnia 2017
"Annabelle: Narodziny zła", czyli średnio - niezły film, słaby horror
"Ty jesteś nienormalny, śmiałeś się na horrorze, a płakałeś na Toy Story 3?!" - Usłyszałem chwilę po wyjściu z kina z seansu "Annabelle: Narodziny zła", czyli prequela "Annabelle" - produkcji z 2014 roku. Cóż... to prawda, śmiałem się na tym filmie, a na Toy Story 3 płakałem, ale nie uważam się przy tym za nienormalnego. Czemu? Pozwólcie, że wytłumaczę.
Nie jestem jakimś wielkim fanem i znawcą horrorów, ot, czasem lubię sobie taki film obejrzeć, widziałem ich kilka, trochę lepszych ("Egzorcysta", "Alien", "Aliens"), trochę gorszych (większość nowych horrorów), zdecydowanie bardziej wolę w takie produkcje grać ("Resident Evill VII", "Outlast"), ale kiedy coś mnie przestraszyć potrafi, to to robi, kiedy film działa na moje emocje, to wczuwam się w niego i zależnie od tego, jaka jest to produkcja, reaguje na to co się dzieje na ekranie w jeden bądź drugi sposób. Nie żałuję czasu spędzonego w kinie na "Narodzinach zła", były tam rzeczy, które doceniam i uznaję za plusy, jednak cieniem na nich staje mój najpoważniejszy zarzut... nie czułem emocji.
poniedziałek, 3 lipca 2017
Tobey Maguire kontra Andrew Garfield, czyli ofiara losu kontra prawdziwy Spider-Man
Spider-Man: Homecoming na horyzoncie, gdzie więcej miejsca do popisu po gościnnym występie w "Civil War" będzie miał Tom Holland, jestem pozytywnie nastawiony co do jego roli, powiem więcej, jestem o nią spokojny. W tym poście jednak o czym innym. Kto z poprzednich odtwórców roli Spider-Mana był lepszy? Pojedynek Andrew Garfielda i Tobey'a Maguire'a od lat wywołuje w sieci kontrowersje. A ja pukam się w głowę i nie mogę zrozumieć jak to jest możliwe, bo zwycięzca tutaj jest jeden i wątpliwości nie ma absolutnie żadnych. Wybaczcie, że zdradzę "puentę" tego posta na samym jego początku, ale nie mam tu czego ukrywać. Andrew Garfield to aktor tak świetny zarówno jako Parker jak i Spider-Man, że jego poprzednik nie ma żadnego startu do niego, a jego następca - Holland, będzie miał bardzo trudne zadanie. I o ile wiem, że poradzi sobie dobrze, tak jak już mówiłem, to jestem jednak pewny, że Garfielda nie przebije. Nikt tego nie zrobi, na pewno nieprędko.
środa, 3 maja 2017
"Daredevil" - Sezon 1, czyli sprawiedliwość jest ślepa
Czasem zastanawiam się, jak oni to robią. Marvel Studios
zdaje się posiadać jakiś sprawdzony przepis na sukces. Wszystko co wychodzi
spod ich szyldu okazuje się obowiązkowo hitem pod względem komercyjnym, ale
także docenionym przez opinię publiczną jako idealny przykład w gatunku
produkcji superhero. Rozgryzłem ich, doszedłem do oczywistej konkluzji.
Skubańce zawarli pakt z diabłem. A jakby tego było mało, jeszcze zrobili z nim
serial!
Mowa oczywiście o wspólnej produkcji Marvel Studios, ABC,
oraz internetowej platformy Netflix – serialu „Daredevil”, będącego częścią
filmowego uniwersum. „Daredevil” to
produkcja, która rzuciła zupełnie nowe światło na seriale oparte na przygodach
superherosów, wprowadziła zupełnie nową jakość i poszła w kierunku, w którym
jak dotąd żadna inna seria, ani film, nie poszła. Po tym serialu nic nie było już takie samo, a na wszystkie komiksowe produkcje już zawsze patrzę przez pryzmat produkcji Netflix. Tak jest,
panie i panowie. Mówiąc najbardziej kolokwialnie jak się tylko da: Pierwszy sezon „Daredevila”
już na początku pierwszego odcinka łapie za jaja i nie puszcza aż do ostatnich
sekund finału. Jest TAK dobry.
wtorek, 18 kwietnia 2017
"Supernatural", czyli serial nie z tego świata
Gdyby jakiś czas temu ktoś powiedział mi, że pojawi się w moim życiu serial, którego nie będę miał dosyć po 12 sezonach i prawie 300 odcinkach (anime oczywiście nie liczę) to kazałbym się tej osobie puknąć w głowę. Najlepiej jakimś ciężkim przedmiotem typu cegła, tak bardzo niemożliwe i szalone mi się to wydawało, że uznałbym, że ma ona nie do końca równo pod sufitem. Jak to jednak bywa, oczywiście okazało się inaczej i takowy serial jest. Na samą myśl, że miałbym nigdy nie zacząć tego serialu oglądać, sam mam ochotę walnąć się w głowę cegłą. Jak zapewne już wiecie, mowa o "Supernatural" stacji CW, który jest oficjalnie najdłużej emitowanym serialem tejże telewizji. Jest emitowany nieprzerwanie, sezon w sezon od 2005 roku, a już teraz, w czasie trwania serii 12 został przedłużony o kolejną - 13. Mimo różnych momentów, lepszych, gorszych, genialnych, nijakich - "Supernatural" ma się znakomicie i trzyma stałą, wierną i liczną widownie, więc nie ma absolutnie żadnych powodów ku temu, żeby się martwić o jego zakończenie. Powiem tak.: dopóki dwie gwiazdy SPN, Jensen Ackles i Jared Padelecki będą chcieli go robić, dotąd będzie on powstawał. I wiecie co? I bardzo dobrze!
niedziela, 9 kwietnia 2017
Najmniejszy, a zarazem największy ze wszystkich superbohaterów - czyli o Spider-Manie słów kilka(set)
"With great power comes great responsibility."
"Z wielką siłą przychodzi wielka odpowiedzialność."
Patrząc na wystrój bloga, moje poprzednie posty, czy choćby moją pokaźną liczbę koszulek z Batmanem, można by pomyśleć, że jest on moim ulubionym bohaterem, i że nikt nie może się z nim równać. Ku (być może) zaskoczeniu niektórych muszę powiedzieć, że nie jest do do końca prawda. Jest ktoś, kto może się z Mrocznym Rycerzem nie tylko równać, ale przez długi czas był mi nawet droższy. Jedyny w swoim rodzaju, Niesamowity, Spektakularny - Spider-Man.
To jeden z tych postów pisanych "na żywioł", bo tak naprawdę nie mam na niego żadnego planu, a to co przeczytacie zapowiada się po prostu na jedną (wielką?) improwizację z mojej strony. Co mnie natchnęło? W ostatnim czasie mam mimo wszystko więcej kontaktu z Batmanem, czytam go zdecydowanie więcej i częściej, jednak zawsze, kiedy tylko mam zły nastrój, sięgam po historie ze Spider-Manem. Mają coś w sobie. Tak się złożyło, że przez ostatnie dni w tyn celu często sięgałem po komiksy z Pająkiem, i po raz kolejny spełniły swoją rolę, a ja stwierdziłem, że koniecznie muszę o Spider-Manie napisać. Nic konkretnego, tak po prostu - od serca. Jakie mam wspomnienia z nim związane, jak w ogóle został sporą częścią mojego życia, i co czyni go tak wyjątkową postacią. Tak jak wspomniałem, zapowiada się spora improwizacja z mojej strony, znając mnie, pewnie odpłynę, więc mam nadzieję, że jesteście przygotowani na dłuższy tekst.
Subskrybuj:
Posty (Atom)